Tworzenie albumu jest czymś podchwytliwym. Komponowanie, aranżowanie, granie, nagrywanie, miksowanie, to bardzo ważne, aby wszystko wyszło dobrze. Jednak pojawia się jeszcze inny element, który przenika wszystko. Pożądanie.
Jeśli to masz, to możesz spieprzyć wszystko inne, a i tak stworzyć coś naprawdę pięknego. Doświadczaliśmy tego wiele razy. A co jeśli wszystkie te elementy wychodzą także dobre? Tego do tej pory doświadczyliśmy tylko raz.

The Something Rain jest dziewiątym albumem Tindersticks i podobnie jak poprzednie projekty The Hungry Saw i Falling Down A Mountain, to płyta śmiała duchowo. Coś, co Uncut opisał jako: Przywrócenie wiary w siebie. Znowu kochają to co robią i robią to lepiej niż ktokolwiek inny. Współczesna historia Tindersticks jest opowieścią o stopniowej odbudowie po okresie rozpadu wszystkiego w 2003 roku. To był bolesny czas, ale dopiero teraz maja poczucie, że podjęte wówczas trudne decyzje były potrzebne. Ich muzyka wzniosła się na inny poziom, co nie byłoby możliwe, gdyby trzymali się przeszłości. Od czasu zreformowania ciągle się rozwijają i nigdy nie patrzą wstecz. Najbardziej dało się to odczuć słuchając ścieżki dźwiękowej jaką przygotowali do filmu White Material w reżyserii Claire Denis, a także towarzyszących temu projektowi filmowych występach. Można to także odczuć słuchając The Something Rain.

Album The Something Rain był nagrywany przez ponad rok, od maja 2010 roku do sierpnia 2011, zaś miksowany był we wrześniu i październiku 2011 roku. To był czas eksperymentów i poszukiwań, wygładzania kształtu i brzmienia. Z ponad dwudziestu pomysłów, wybrano dziewięć piosenek, które znalazły się na płycie.